piątek, 10 kwietnia 2015

6# Jak wygładzić paznokcie domowym sposobem? Czyli inne zastosowanie pasty i szczoteczki

Witam! Czy ktoś jeszcze postanowił zrobić sobie dzisiaj przerwę od szkoły? 
Wpadłam dzisiaj tutaj z zamiarem pokazania Wam, jak w szybki i bardzo łatwy sposób można wygładzić? Tak, to chyba dobre określenie..."wygładzić" swoje paznokcie. Enjoy!☺


Do wykonania takiego zabiegu wygładzającego będą nam potrzebne rzeczy, które na pewno macie w domu i jestem przekonana, że używacie ich na co dzień. Są to pasta do zębów oraz szczoteczka do czyszczenia paznokci. Najlepsza będzie taka mała, jaką możecie zobaczyć na zdjęciu obok. Jeżeli nie macie takiej, można użyć większej, lub po prostu szczoteczki do zębów. Nie muszę tu chyba pisać, że jeśli jej użyjecie, nie będzie się już nadawać do szczotkowania zębów? ;)



Na zdjęciu wyżej możecie zobaczyć jak moje paznokcie wyglądały "przed". Jak widzicie na paznokciach widać, przepraszam ale nie mam pojęcia jak to określić, paski(?), które bardzo nieestetycznie wyglądają. Zwłaszcza pod jasnym lakierem. Z tego właśnie powodu, ja wykonuję sobie takie czyszczenie paznokci zawsze gdy mam zamiar później zamalować pazurki bezbarwnym lakierem, a maluję je na taki kolor bardzo często. Co tu ukrywać? Same widzicie na zdjęciu jak bardzo zniszczone, połamane i niekształtne są moje paznokcie.

Przejdźmy do sposobu wykonania. Na szczoteczkę nakładamy pastę, czyścimy paznokcie jak zawsze. Nie trzeba robić to przez jakiś określony czas. Wystarczy nawet minutka wcierania pasty na jedną rękę. Najważniejsze jest, by delikatnie pocierać pastą o nasze pazurki, starając się je wypolerować. Powtarzamy wszystko na drugiej ręce, a później spłukujemy po prostu pastę wodą.


Efekt? Po polerowaniu i pomalowaniu paznokci lakierem, prezentowały się one tak:


Miłego dnia wszystkim! :)

wtorek, 7 kwietnia 2015

5# Wyprawa do biblioteki

Cześć! Pogoda za oknem jest już o niebo lepsza, stąd też poprawił się mój humor. Wreszcie mogłam znów ubrać wiosenną kurtkę i wyjść z domu bez strachu, że palce odpadną mi z zimna. Wyszło słoneczko, a więc moja wyprawa do biblioteki była o wiele przyjemniejsza, niż gdyby było tak jak w święta. Szybko zleciało, co? Jak pewnie zauważyliście, napis z życzeniami znikł z "honorowego miejsca" na moim blogu, a już jutro wracamy do szkoły. Czyli wszystko wraca do normy.

Wyobraźcie sobie mój uśmiech na twarzy gdy maszerowałam ulicami miasta, w ciepłym słońcu z książką w ręce. Mój entuzjazm byłby o wiele większy, gdyby książka którą niosłam była jakimś romansidłem na nudne wieczory, lub coś w tym stylu, a nie lekturą, którą muszę przeczytać, żeby napisać wypracowanie, a później o niej zapomnieć...ale nie chcę się zniechęcać. Po zapoznaniu się ze streszczeniem, oświadczam że książka może być w miarę ciekawa, myślałam też, że jest o wiele grubsza, ale nie jest najgorzej, nie będę się kierować stereotypami, których tak zawsze staram się unikać, ocenię jak przeczytam.




Mina mi zrzedła kiedy zmieniłam kierunek, a wiatr który do tej pory mi nie przeszkadzał zaczął roztrzepywać moją fryzurę i sklejać pasma włosów błyszczykiem z ust. Później było już tylko gorzej, gdy siatka z zakupami roztargała się i musiałam donieść do domu w rękach kilka litrów wody, chleb i dodatkowo papier kancelaryjny, tak żeby się nie pogniótł, najgorzej było z wejściem do domu. Miałam wrażenie, że ludzie patrzyli się na mnie jak na kretynkę, gdy desperacko próbowałam jedną ręką znaleźć klucze w kieszeni kurtki, a potem trzymając w zębach kartki papieru, otworzyć drzwi. 
Jednak to wszystko nie zdołało zepsuć mi humoru. Lubię takie dni, w których mam coś do zrobienia. Zabawne. Jestem zdecydowanym typem domatorki, a jednak nie zawsze całodobowe zaleganie na kanapie przed telewizorem mnie satysfakcjonuje. :) No, chyba że w rękach mam szklankę gorącej herbaty, która jest moim uzależnieniem. Wtedy jest jak w raju. :))


Chciałam jeszcze Was przeprosić, jeżeli w ciągu ostatnich dni mieliście problemy z wejściem na mojego bloga. Eksperymentowałam trochę z wyglądem, a koniec końców nie zmieniło się nic...
Jedyne co, to zmieniłam nagłówek, ale pracuję nad nowym, gdyż z tego nie jestem w stu procentach zadowolona. To tyle z nowości u mnie. Jak widzicie, ja już powoli szykuję się do powrotu do szkoły. Piszcie co u Was słychać. Jak Wam minęły święta?
Do następnej notki! :)

niedziela, 5 kwietnia 2015

4# "Po burzy zawsze wychodzi słońce"

Zgadzam się z tym cytatem w stu procentach! Życie udowodniło mi, że po gorszych dniach, po prostu zawsze w końcu przydarzają się nam te lepsze. Nie wolno nigdy się poddawać, lub wręcz przeciwnie - uparcie szukać szczęścia. Samo się pojawi, w najmniej oczekiwanym momencie. Wystarczy w to wierzyć, nie załamywać się gorszymi chwilami i pamiętać, że jeszcze nie wszystkie piękne dni w naszym życiu się wydarzyły. Warto być optymistą, otaczać się rzeczami i ludźmi, którzy są naszą siłą. Każdemu tę siłę daje coś innego. Ja swoją odnalazłam. Staram się być optymistką, wierzę w karmę. Albo raczej w Boga i w to, że wszystkie dobre uczynki do nas wracają. Tak samo jak te złe. Od drugiego człowieka możesz dostać tyle szacunku ile sam mu go dasz, od Boga dostaniesz taką ilość dobroci, jaką obdarujesz innych. Jestem osobą wierzącą - nie zamierzam tego ukrywać, ani przekonywać innych do swojej religii. W tej notce chciałabym podzielić się z Wami jeszcze jednym cytatem, mianowicie

"Szczęście jest jak motyl - kiedy usiłujesz je złapać, zawsze wymyka Ci się z rąk, ale jeśli spokojnie skupisz się na czymś innym, samo przyleci i cichutko usiądzie na Twoim ramieniu." 

***

 Są tu jeszczę jacyś optymiści? Jak jest z Wami? Szklanka w połowie pełna, czy w połowie pusta? Trzymajcie się ciepło ;)

sobota, 4 kwietnia 2015

3# Dzień święcenia koszyczka

A więc to już ten dzień. Dzień, w którym zabieramy koszyczki i idziemy poświęcić, znajdujące się w nim pokarmy. Dzień, który z Wielkanocą kojarzył mi się najbardziej. Na dworze dalej szaro i zimno, ale przynajmniej u mnie przestało już wiać. Siedzę teraz w kuchni, z laptopem i szklanką wody, pisząc tego posta i co chwila zerkając na zegarek. Piszę tę notkę w pośpiechu, gdyż za nie długo muszę zabrać mój koszyczek i pójść z nim do święcenia. Później wrócę i co? I właściwie kończą się moje święta. Ostatnim ich punktem będzie zjedzenie jutro rano śniadania. Nic specjalnego. Śniadania jadam co rano. Gryzę się w wargi bo wiem, że nie do końca zdaję sobie sprawę jak ważne są te święta. Myślę, że większość ludzi o tym zapomniała. Ciężko jest się cieszyć ze świąt widząc, za oknem taką pogodę, spędzając je samotnie w domu. Właściwie chciałabym chyba już wrócić do szkoły. W domu się nudzę. Wynikiem tej nudy było chyba założenie bloga. Bardzo dobrym wynikiem! ;)




Pozostało mi już tylko mieć nadzieję, że przynajmniej w Lany Poniedziałek będzie ciepło i jeszcze raz życzyć Wam wesołych świąt! <3 ;)

P.S.: Mógłby ktoś może przysłać mi pocztą troszkę wiosny? Kilka kwiatów, zielonej trawki i parę promyków słońca w zupełności wystarczy :)

piątek, 3 kwietnia 2015

2# Co Meg sądzi o Świętach Wielkiej Nocy?

Zazwyczaj, w okresie świątecznym na blogach pojawia się mnóstwo notek o świętach, diy, wiosennych postów i tego typu cukierkowych rzeczy... Nie ukrywajmy - ja za świętami nie przepadam, albo raczej odkąd dorosłam mam do nich neutralny stosunek. Dodatkowo w tym roku pogoda wcale nie wskazuje na to, że mamy wiosnę i wiosenne święta. Za oknem panuje zima, albo co najmniej jesień. Chociaż może mieszanka tych dwóch pór? Jak nie leje deszcz to sypie śnieg...tak 
  czy siak, pogoda za oknem z wiosną nie ma nic wspólnego. 



Odkąd pamiętam, zawsze gdy chodziłam do kościoła z koszyczkiem było cieplutko. Chyba tylko ten moment jakoś przyjemnie kojarzy mi się z Wielkanocą. Lubię też pakować z mamą święconkę. Po za tym chyba nic w tych świętach mnie nie cieszy. Ale kto wie? Może zmieni się to w tym roku! :) Tym bardziej, że na Niedzielę Wielkanocną mam pewne plany. Spędzę ten dzień z rodziną. To tylko jeden dzień, który mogę spędzić z najbliższymi. W pozostałe mama będzie w pracy. Nie robimy też sałatek, nie pieczemy placków...Może to, że spędzę święta sama w domu pozwoli mi uratować się od tej całej sztuczności, która towarzyszy ludziom w Wielkanoc, z resztą w Boże Narodzenie również. Chciałabym, żeby ludzie nie potrzebowali jakiejś specjalnej okazji, żeby spotykać się z rodziną,
 cieszyć z najmniejszych małych spraw, tych codziennych. Dostrzegali jakie życie jest piękne...

♥♥♥
 A wy jaki macie stosunek do tych świąt? Lubicie je? Wolicie Boże Narodzenie?

czwartek, 2 kwietnia 2015

1# Pierwsze koty za płoty

Nie jestem najlepsza w pisaniu pierwszych postów. Nie lubię tego, są sztywne. Pojawiają się tylko dlatego, że dziwnie jest napisać notkę tematyczną, bez wyjaśnienia przed tym kilku spraw. Ale co tu wyjaśniać? Niektórzy mogą kojarzyć mnie ze starego bloga, mam nadzieję, że zajrzało tu kilku moich starych czytelników, ale nie chcę być kojarzona z tamtym blogiem. Ostatnia notka na nim pojawiła się dawno, dawno temu. Nie pamiętam już kiedy. Zmieniłam się przez ten czas bardzo, bloga też chcę prowadzić inaczej, jedyne co będzie takie samo to chyba tylko to, że będzie tu wszytko, z resztą jak na większości blogów. Liczę, że ten nie znudzi mi się tak jak poprzedni...czas najwyższy popracować nad wyglądem. Mam nadzieję, że jeszcze pamiętam jak to się robi. :)